Wizyta w ogródku

Gdy już Kotek Psotek uporał się z myciem swoich małych kiełków, mógł dokończyć pyszne
śniadanko i zacząć psocić na podwórku, jak to zwykle miał w zwyczaju. Opróżnił swoją miseczkę z
mleczka i pomknął przez kuchnię zgrabnym susem wprost na korytarz, gdzie szybciorem, niczym z procy,
wystrzelił na podwórko.
 
- Mrrr – pomyślał. – Ale ładnie słoneczko świeci.
 
Dzisiaj była wyjątkowo ładna pogoda i Kotek bardzo cieszył się ze słoneczka, które ogrzewało
jego szare futerko. Mrużył oczka i korzystał z uroków poranka, przy okazji wąchając wszystkie zapachy,
jakie tylko dotarły do jego noska.
Dla kotka każdy dzień to nieskończona ilość zabaw i psot, ale tylko w doborowym towarzystwie.
Nie zwlekając zbyt długo, zaczął się rozglądać za swoją przyjaciółką Pchełką Martusią. To spojrzał w lewo
na plac zabaw, to później w prawo na ogród rodziców i okoliczne sadzonki, gdzie czasami przesiadywała.
 
- Ojej – zmartwił się trochę. – Dalej jej nie ma.
Zasmucony zaczął zgrabnymi skokami poruszać się po ogrodzie z iście kocią precyzją. Zaglądał w
prawie każdy zakamarek ogrodu, czasami wsadzając nos nawet w grządki marchewki, gdzie zaniepokoił
rodzinę dżdżownic !
 
- Panie Kocie, gdzież Pan znowu wsadza swój nos! – odparła dżdżownica zakłopotana całą
sytuacją, gdyż nie spodziewała się dzisiaj takiego rabanu, jaki zrobił jej Psotek.
 
- Ach, przepraszam, szukam Pchełki Martusi. Czy widziała ją Pani? – zapytał, strącając resztki
ziemi ze swojego noska.
 
- Nic a nic, Kotku. Dawno już nie wskakiwała na nasze marchewki, stąd też myślę, że może jest
przy pszczółkach. Zawsze tam przesiadywała na królewskim dworze.
Zainspirowany sugestią Pani Dżdżownicowej zakończył poszukiwania w ogrodzie i pobiegł w
stronę polany, gdzie znajdował się ul. Pobiegł tak szybko, że aż się za nim kurzyło. Mama Kotka Psotka z
okienka spoglądała na wyczyny swojego urwisa.
 
– Gdzież on tak pędzi? – pomyślała.
 
W biegu Kotek dotarł do okolicznego ula, gdzie spędzał też dużo czasu z pszczołami, lubił bardzo
ich towarzystwo i oglądał zawsze z zaciekawieniem ich pracę. Gdy nadchodziła zima, pomagał im,
dokarmiając je syropami od Mamy Kotka, które pomagały im przetrwać zimowe trudy.
 
Pszczoły zawsze
odwdzięczały się pysznym miodem, który kotek uwielbiał, gdyż był prawdziwym łakomczuchem,
szczególnie łasym na słodycze.
 
Mama Kotka zawsze powtarzała swojemu synkowi, że pszczoły są
najważniejsze w przyrodzie, bez nich kwiaty i różne rośliny miałby bardzo trudny rozwój. Dlatego też
zimą pomagają swoim sąsiadkom, by mogły w spokoju przetrwać zimę.


Wróc do bajek