Poranne Psoty

Wstajemy, wstajemy! – z troską próbowała obudzić Kotka Psotka jego Mama. On sam przykryty
swoją niebieską kołderką bardzo niechętnie zbierał się do wstawania. Oczywiście, nie był takim
leniuszkiem jak jego kuzyn, który wstawanie uznawał za nie lada wyzwanie.
 
- Łaaaa - przeciągnął się na łóżeczku, wyciągnął swoje łapki do góry i powoli zeskoczył ze swojego
wygodnego łóżeczka. Głos swojej Mamy już zdążył usłyszeć w kuchni, więc od razu oblizał się po
pyszczku, bo wiedział, że będzie coś dobrego do jedzenia. Pooglądał się chwilę po swoim pokoiku.
 
Słoneczko, które bardzo mocno świeciło już od rana, ładnie oświetlało wnętrze, gdzie kolorowe ściany
nabierały jeszcze bardziej wesołej i radosnej barwy. Czując jak burczy mu w brzuszku, migorem wybiegł z
pokoju i ruszył w dół do kuchni po ładnych, drewnianych schodach. Miał już taką wprawę w swoich
susach, że bez problemu przeskakiwał z jednej strony poręczy na drugą. Raz, dwa, trzy, i już był w salonie.
 
Nie minęła chwila, gdy zjawił się w kuchni, przewracając po drodze kilka rzeczy, jak to miał w zwyczaju.
 
- Jejku, urwisie, uważaj troszkę, gdy tak szybko biegniesz – zwróciła mu uwagę Mama.
 
- No dobrze, dobrze, przecież to tylko kilka obrazków i wazonów – próbował się wytłumaczyć
Kotek Psotek.
 
Jego Mama dobrze wiedziała, że na tego nicponia nic nie podziała, więc wróciła do
przygotowywania zupy mlecznej z płatkami dla swojego synka. Jak przystało na prawdziwego kota,
uwielbiał mleko, a najchętniej tylko to od Krówki Matyldy. Czekając niecierpliwie na swoje śniadanko,
przyglądał się przez okienko w kuchni polanie. Wypatrywał, czy dzieje się coś ciekawego. Już nie mógł się
doczekać, aż będzie mógł pobawić się na dworze. Była taka ładna pogoda i robiło się bardzo cieplutko.
Jego ogonek już tak się majtał i obijał z niecierpliwości o krzesełko, że sama Mama Kotka Psotka
zwróciła na to uwagę. Gdy podawała mu zupkę, zapytała z troską:
 
- Kotku, a czy umyłeś ząbki?
Kotek Psotek uciekał wzrokiem, unikając spojrzenia swojej mamy i odpowiedzi, jednak
bezskutecznie, bo ta szybko przejęła inicjatywę, mówiąc:
 
- O, nie, nie, mój drogi – pogroziła paluszkiem. – Przed śniadankiem zawsze rano myjemy ząbki i
potem po każdym posiłku, żeby były zdrowe i się nie psuły.
Kotek wiedział, że trzeba myć ząbki, ale bardzo, ale to bardzo chciał zjeść i natychmiast wyjść na dwór.
 
Wziął jednak sobie do serca słowa mamy, zeskoczył z krzesełka, na którym siedział, i pomknął do łazienki
umyć ząbki i futerko. Bo jak wszyscy wiemy, o zęby trzeba dbać z należytą starannością.


Wróc do bajek