Wspaniałe warzywa Królika Chrupka

- Witajcie, witajcie! Komu pyszne warzywa, komu, komu? – przywitał się elegancko i zachęcał do skosztowania warzyw Królik Chrupek z rodziny Zieleniaków.
 
- My tylko na chwilę, drogi Króliku – odwzajemniła miły gest i również przywitała się ze swoim przyjacielem Sówka, podając skrzydełko w geście przywitania.
 
Drogie dzieci, tutaj macie okazję zjeść najzdrowsze i najlepsze warzywa w całym mieście! Zachęcam do skosztowania pysznych marchewek – powiedziała, po czym poczęstowała się już przygotowanymi do degustacji marchewkami.
 
Chrup, chrup, ale dobre, mmm – zajadała się Sówka i częstowała wszystkie dzieci po kolei. Każde z nich wzięło do rączki po jednej marchewce i wszyscy razem cieszyli się smakowitą przekąską.
 
- Jakie macie plany na dziś ? – zapytał Królik Chrupek. – Byliście już w kawiarni mojego kuzyna? – dodał.
 
- Obowiązkowa wycieczka po Szeptusiolandii, a później zobaczymy odpowiedziała. – Dobrze, dzieci, czas wyruszyć dalej. Dziękujemy, Króliku, za pyszny poczęstunek.
 
- Dziękujemy - odparły chórem dzieci.
 
- A teraz, moi kochani, wyruszamy do Plantpurowego Lasu, gdzie poznacie kolejnych mieszkańców oraz będziecie mieli okazję zjeść pyszne jagody! – Sówka Mądrusia poinformowała dzieci o kolejnym punkcie ich wycieczki.
Radości nie było końca. Każdy z maluchów nie dość, że poznał już całe grono ciekawych zwierząt i pojadł dużo smakołyków, to przed nim była jeszcze wyprawa do pięknego lasu i możliwość skosztowania kilku smacznych jagód. Wycieczka ruszyła, a Sówka Mądrusia ponownie wzbiła się na krótką chwilkę ku górze, aby zorientować się, jak wygląda droga do celu.
Opuszczając targowisko, pożegnali się, machając do Królika Chrupka. Oczywiście wciąż dzieci musiały uważać na pozostałych, mniejszych mieszkańców miasteczka, bo pod nóżkami okazjonalnie przemykała im Panna Surykatka.
 
-Ojej, przepraszam, przepraszam – mówiła Panna Surykatka, co chwilę zatrzymując się i rozglądając dookoła. Dzieci musiały bardzo uważać, żeby nie nadepnąć na jej ogonek.
 
- Pani Moniko, dlaczego znowu Pani nie używa przejść dla zwierzaków, tylko ciągle wchodzi Pani pod nogi innym? zapytała Sówka, dziwiąc się po raz kolejny, bo ciągle zwracała jej na to uwagę.
 
- Och, Pani Sówko, przepraszam, przepraszam, jestem taka zagubiona – odpowiedziała lekko wystraszona Panna Surykatka.
 
- Jeszcze moment, a ktoś Pani nie zauważy i podepcze! – zwróciła uwagę Sówka Pani Monice. Surykatka przeszła na drugą stronę drogi, stanęła na swoich tylnych łapkach i zaczęła rozglądać się po okolicy. W lekkich nerwach próbowała odnaleźć się na zatłoczonym placu.

Marchewkowy zawrot główy
Wróc do bajek