Szeptusiowe Targowisko

Gdy już wszyscy zdążyli umyć ząbki i nacieszyć się pysznym ciastem Królika Chrupka, ten zaczepił
na chwilkę Sówkę i zapytał zaintrygowany:
 
- Moja droga koleżanko, czy dzisiaj z naszą paczką idziemy nad jezioro?
 
- Tak, ale tylko wtedy, gdy oprowadzę dzieci po Szeptusiolandii – odpowiedziała.
 
- Dobrze, w takim razie będziemy na Ciebie czekać z resztą naszej paczki.
 
Dzieci w tym czasie przyglądały się zdumione, jak Kotek Psotek sobie spał i wydawał ze swojego
brzuszka przyjemny szum i mruczenie.
 
- Ojej, aż od razu chce mi się spaaaaać – odparł zmęczonym głosem Antoś, co zresztą zauważyła Sówka Mądrusia. Za punkt honoru postanowiła sobie, aby dzisiejszego dnia żadne z dzieci się nie nudziło,
a tutaj takie coś! Szybciorem migorem podeszła do Antosia i powiedziała:
 
- Mój drogi, lecimy dalej, a Ty, Kotku Psotku, przestań się tak lenić, przecież jest środek dnia –
troskliwie rzuciła uwagę swojemu przyjacielowi.
 
- Ochhhh, znowu pobudka – odparł rozczarowany. - My, koty, w dzień śpimy, a w nocy polujemy
 
– próbował ospale wytłumaczyć się Sówce.
 
- Taki leniuch jak Ty nie upolowałby nawet starej muchy! – zażartowała Sówka, na co dzieci
wybuchły śmiechem.
 
Najedzeni i zapoznani z jednym z najważniejszych miejsc w Szeptusiolandii ruszyli dalej. Sówka
tym razem za cel obrała sobie targ warzyw i owoców. W tamtym miejscu jest zawsze dużo zwierzaków i
to bardzo dobra okazja, by poznać też kuzyna Królika Chrupka, tym razem z rodziny Szaraków. Miał on
swoje stoisko na targu i sprzedawał zawsze soczyste owoce i dorodne warzywa. Nie tracąc czasu, Sówka
oznajmiła:
 
– Huhu! Ruszamy dalej kochani! – po czym poderwała się w górę i poprowadziła swoją grupę
dalej do centrum miasteczka. „Dzisiaj spory ruch na targu”, pomyślała. Widząc wszystko z góry,
wypatrywała stoiska swojego przyjaciela. Nagle zauważyła charakterystyczne stoisko z pastelową budką.
Wciąż mając na uwadze dzieci, podleciała nieco bliżej do nich i już oprowadzała je, przechadzając się
między stoiskami.
 
- Pamiętajcie, kochani, że idziemy za rączkę i parami! – oznajmiła. Dzieci grzecznie się posłuchały
i podążały za Sówką, która torowała im przejście przez zatłoczony targ. Co rusz spotykali na swojej drodze
mieszkańców miasteczka, poczynając od rodziny Myszek, przez rudą i śliczną Lisicę, Panią Wandę, aż po
Pana Borsuka w gustownym meloniku. Były tam nawet mrówki, które całą ferajną szły sobie małym
chodnikiem dla najmniejszych.
 
Dzieci z zaciekawieniem spoglądały na każdego z mieszkańców i nie mogły wyjść ze zdumienia, że
nawet świerszcze grały mały koncert na scenie zbudowanej z kawałków butelek. Co chwilę dało się
słyszeć krzyki:
 
– Polecamy śliczne i piękne maliny!
 
Albo:
 
– Łyżki, mydła i powidła!
 
Grupa stale trzymała się Sówki Mądrusi, ale każdy rozglądał się na wszystkie strony, podziwiając
wyszykowane stoiska pełne ładnych przedmiotów i smakowitych przekąsek. Ale na szczęście po porcji
ciasta u Królika Chrupka miały pełne brzuszki.
 
- Huhu, jesteśmy! – entuzjastycznie oznajmiła. Zatrzymali się przy pastelowym stoisku kuzyna
Królika Chrupka. Tam zielonkawy jegomość w ładnym kubraku sprzedawał innym swoje warzywa. Nawet
znalazł się szpinak.
 
- Łeee, szpinaaak – zdegustowany chłopiec skrzywił się na widok zielonych liści.
 
- Huhu, kochany, szpinak jest bardzo zdrowy i ma pełno witamin – szybko wyjaśniła Sówka i
dodała: - Kto je warzywa, ten będzie zdrowy jak ryba.


Marchewkowy zawrot główy

Wróc do bajek