Pierwszy dzień w Szeptusiolandii

Witajcie na mojej lekcji, drogie dzieci, huhu – rzekła ochoczo Sowa.
 
- Mam na imię Sówka Mądrusia i będę Waszą nauczycielką. Bardzo się Cieszę, że mogę Was gościć w naszej szkole.
 
Szeptusiolandia jest bardzo mała, ale dzięki temu lepiej i szybciej poznacie moich przyjaciół.
Zatrzepotała skrzydłami raz, raz i w mig otworzyły się wszystkie okna oraz drzwi w klasie. Nie
zwlekając długo, Sówka Mądrusia wyleciała z klasy tak szybko, że dzieci z trudem za nią nadążały.
 
-Moi drodzy, śmiało, śmiało! – zachęcała w locie dzieci Sówka, na co maluchy zareagowały z
dużym entuzjazmem i pobiegły ochoczo korytarzem szkoły na główny dziedziniec. Ich oczom ukazały się
piękne domki z małych czerwonych cegiełek i pastelowe kolory dachów. Niektóre domki były z drewna, a
niektóre z cegiełek. Jednak każdy z domków, niezależnie od budowy, zawsze miał cudowne pastelowe
barwy.
 
Sówka Mądrusia wyleciała wnet wysoko, a dzieci z podziwem przyglądały się jej popisom. Z
wielką gracją przelatywała pomiędzy drzewami przy szkole, a gdy już nacieszyła się świeżym powietrzem,
wylądowała przed grupką dzieci na ławeczce. Jej zielone piórka pięknie prezentowały się w pełnym
słońcu.
Dzieci wpatrywały się z podziwem w swoją nauczycielkę i czekały, aż rozpocznie pierwszą lekcję.
Moi drodzy! – rozpoczęła. Uniosła przy tym główkę nieco wyżej, żeby upewnić, że wszyscy są.
Raz dwa policzyła wszystkich swoich podopiecznych i od razu zauważyła, że brakuje jej jednego ucznia. –
Och, brakuje nam jednego ucznia! – zawołała.
Dzieci patrząc na siebie, wypytywały, „Kogo, Pani Sówko, kogo?”, jako że dzieci nie znały się
dobrze, bo były to ich pierwsze zajęcia. Sówka Mądrusia jednak od razu rozpoznała, że brakuje w grupie
Antosia.
 
Poczekajcie tu na mnie grzecznie, sprowadzę zaraz Antosia! – oznajmiła, po czym pofrunęła
szybciorem z powrotem do klasy. Tam siedział sobie na ławeczce mały chłopiec, który spoglądał na okno i
przypatrywał się całej okolicy. Był smutny i lekko zagubiony, co Sówka Mądrusia od razu zauważyła
swoimi wielkimi sowimi oczami.
 
Antosiu, co się dzieje? Dlaczego nie dołączyłeś do reszty dzieci? – zapytała czule swojego ucznia.
- Pani Sówko, bo to tak, że ja nie wiem... – zagubiony Antoś nie mógł zebrać myśli.
- Nie wiesz czego, kochaniutki? – zapytała, uśmiechając się troskliwie.
- A jeśli Pani przyjaciele mnie nie polubią? – zapytał zaniepokojony.
- Ależ skąd, Antosiu! Pamiętaj, że każde zwierzątko w Szeptusiowej Dolinie lubi wszystkie dzieci,
nawet te najbardziej psotliwe! A co więcej, mój drogi, niezależnie, czy to będą Zieleniaki, czy Szaraki,
wszyscy gorąco i miło Cię przywitają.
Na te słowa Antoś od razu się rozchmurzył i nabrał rumieńców. Sówka przytuliła swojego ucznia
na pociechę i w mig poczuł się lepiej. Sówka była bardzo mądra i uwielbiała dzieci, wiedziała też, jakie są,
od razu, gdy na nie spojrzała. Wiedząc, że inne dzieci czekają na dole, zaprowadziła Antosia do nich,
dodając na koniec:
- Antosiu, pamiętaj, że razem zawsze raźniej, gdy przyjaciele są koło nas.

	


Marchewkowy zawrot główy

Wróc do bajek