Mrówcza karetka

Mrówki w bardzo zorganizowany sposób podróżowały koło starego dębu swoją mrówczą autostradą. Były ich setki.

Przemierzały Plantpurowy Las, w bardzo sprawny sposób transportując różne smakołyki, liście, gałązki do swojego gniazda. Jeżyk bardzo szybko wypatrzył je za pomocą słuchu. Nasłuchiwał, jak mówiły do siebie. „I raz, i dwa! I raz, i dwa! I trzy i cztery!” Mrówki szły sobie wyznaczoną i udeptaną mrówczą autostradą.

Każda z nich maszerowała równiutko i słuchała się swojej koleżanki kierującej ruchem. Panował iście wojskowy porządek i nie było miejsca na leniuchowanie. Jeżyk potuptał szybciutko pod ścieżkę i poprosił o pomoc jedną mrówkę, która miała hełm z łupinki orzeszka.

- Przepraszam, Pani Mrówko ! – grzecznie zwrócił na siebie uwagę Jeżyk.

- Sierżant Łupinka, miło mi! – odparła zdecydowanym tonem mrówka, wyciągając do Jeżyka jedną nóżkę na przywitanie. Jeżyk był pod wrażeniem dyscypliny, jaka panowała w zespole, i tym, jak Mrówka przywitała się z nim w iście wojskowym stylu. Nie tracąc czasu, Jeżyk natychmiast przeszedł do sedna sprawy. - Sierżancie, potrzebna pomoc w transporcie rannego!!! Mój przyjaciel Kotek Psotek potrzebuje pomocy, najlepiej od Doktor Sówki – oznajmił w pośpiechu. Mrówka zapoznała się szybko z całą sprawą i natychmiast przeszła do działania. - Kompania! Nowe wytyczne, za Jeżykiem marsz!

– wydała rozkaz swoim koleżankom, które jak ona podążały mrówczą autostradą do gniazda. Pozostałe robotnice z oddziału porzuciły swoje aktualne zadanie i maszerowały wraz ze swoim dowódcą i Jeżykiem do jego domku, gdzie czekał Psotek ze stłuczoną łapką. Cała zgraja weszła do środka, Jeżyk przygotował prześcieradło i dwa patyczki, z których to Mrówki zrobiły nosze. Sam Psotek był pod wrażeniem, z jaką sprawnością wszystko się odbyło. W mig został ułożony na prześcieradle zamienionym w nosze i w ten sposób mrówki, współpracując ze sobą, mogły unieść kotka, który przecież lekki nie był, na co zwróciła uwagę jedna z robotnic.

-Ojej, jaki ten kotek ciężki! Taki puszysty, że chyba lubi pojeść – zażartowała mrówka robotnica.

Kotek trochę się zawstydził, ale spróbował wybrnąć z tej niezręcznej sytuacji. - Może i puszysty, ale na pewno nie gruby – rzekł do mrówki, wystawiając swój koci język. Atmosfera znacznie się poprawiła i wszyscy zaczęli się śmiać z całej sytuacji. Jeżyk odetchnął na chwilę, bo sytuacja naprawdę lekko go przeraziła. Nie chciał, by coś stało się jego przyjacielowi.


Wróc do bajek